Te prostokątne hematyty troszkę poczekały na swoją kolej do oprawy (nic nowego...). A to dlatego, że wdzięczniej i szybciej oprawia się łezki, koła i owale. I dlatego też, że nie każdy nosi taką kanciastą biżuterię... Ja też nie (może jednak zacznę ?), ale takie hematyty musiałam mieć i kropka... Potem byłam w kropce jak je potraktować...
Oprawę zrobiłam z moich ulubionych TOHO 11/0 w kolorze Semi Glazed Jet i 15/0 Nickel. Dookoła zrobiłam wianuszek z szarych, matowych koralików. Resztę wykończyłam hematytowymi TOHO. Wisiorek obszyłam symetrycznie koralikami, ale zawiesiłam go niesymetrycznie na krawatce ze stali szlachetnej.

Kolczyki zawiesiłam podobnie na biglach ze stali, ale obszyłam pikotkami z TOHO Metallic Hematite i Semi Glazed Jet tylko po dwóch zewnętrznych bokach. I kolczyki i zawieszka u dołu wykończone są kropelkami z hematytu...
Kompletu nie udało mi się inaczej sfotografować, kolczyki i zawieszka cały czas odbijały światło, jak lusterka... W realu prezentują się o niebo lepiej. Są duże, ale da się je nosić i nawet fajnie się prezentują...
Lubicie biżuterię o takich kształtach ?
Lubicie biżuterię o takich kształtach ?
Trzymajcie się cieplutko i do następnego... Pa, pa...