Nigdy człowiek nie wie, co i gdzie go dopadnie ... Mnie dopadł róż ... Już wyjaśniam. Od zawsze wolałam stonowane kolory, najchętniej szary, czarny, brąz. Czasami sięgałam po czerwony, fiolet i niebieski. Ostatnio jednak zaczynam odkrywać te, na które kiedyś bym nie spojrzała, bo jaskrawe, bo cukierkowe, bo kolor nie do końca określony ... Powoli zaczynam się z nimi zaznajamiać i wprowadzać do swojej garderoby i oczywiście do projektów biżuteryjnych.
Czas wreszcie pokazać mój najnowszy wyrób, który powstał do zakupionej w podobnym kolorze bluzeczki ... no dobra ... dwóch bluzeczek ...
Wchodzący w skład kompletu lariat ma około 100 cm długości wraz z przywieszkami, składającymi się z hematytowych pałeczek i kulek oraz różowego jadeitu. Sam lariat to sznur szydełkowo - koralikowy wykonany z TOHO 11/0 w kolorach Metallic Hematite i Silver - Lined Milky Hot Pink. Na końcówkach sznura wykonałam wzór przenikania. Aby lariat mógł spełniać funkcję naszyjnika dwa sznury połączyłam przy pomocy łącznika, który wykonałam w technice haftu koralikowego. Duże koraliki DOME obszyłam TOHO w kolorach sznura oraz hematytowymi Fire Polish.
W komplecie są jeszcze kolczyki. Wykonałam je tak samo, jak łącznik do lariatu. Dodatkowo u dołu zawiesiłam szklany kryształek w kolorze fuksji oraz dagger w kolorze hematytu. Kolczyki zawisły na biglach ze srebra pr. 925.
I co Wy na to ? Czy i Wam z czasem zmienił się gust kolorystyczny, czy robicie czasami "skok w bok" z kolorami ? Ja jestem na początku drogi i jeszcze wiele zwariowanych kolorów przede mną :) Na pewno jednak nie zapomnę o moich stałych, ulubionych kolorach i stale będą się pojawiać w mojej biżuterii ...
To tyle na dziś, ściskam Was cieplutko i ... do następnego ... Pa, pa ...